To
zaczynamy.
Magdo,
na pierwszy ogień serial.
Legends nie zapowiadało się na długi serial z uwagi na to, że główną rolę gra
tam Sean Bean. Gdy go zapraszają na casting, jego pierwsze pytanie brzmi: „W
jaki sposób zginę?” :D
Ok, koniec zgryźliwości.
Akcja #SaveSeanBean udała się i Legends dostało drugi sezon. A że dostało drugi
sezon, to zacząłem oglądać. Nienawidzę, kiedy zaczynam oglądać jakiś nowy
serial, a tu po paru odcinkach zostaje skasowany.
Sean Bean gra tam tajnego agenta CIA, który przez wiele lat pracował w różnych
miejscach, pod różnymi przykrywkami. Po latach zmian sam już nie wie kim tak
naprawdę jest.
Pilot jest dość tajemniczy. Poznajemy zespół głównego bohatera, są spece od
komputerów, jest pyskata agentka – standard. Gra aktorska na plus.
Po pilocie szału nie ma, ale daję mu szansę, bo główny wątek faceta szukającego
prawdy jest zawsze ciekawy.
Maćku,
drogi Maćku.
Serialu nie widziałam. Jak już dokończę
"Wikingów", "The Killing", "Homeland",
"Peaky Blinders" i co tam jeszcze, przyjrzę się bliżej;). Seana Beana
darzę wielką sympatią (nawet jak umiera, pięknie to robi;) ). Przez jego śmierć
w "Grze o tron" przestałam oglądać ten serial. Był tam jedyną słuszną
postacią.
Słyszałam
o filmie z Jennifer Aniston. Widziałam też trailer i jestem z niej dumna, że
wreszcie się ciut oszpeciła i zagrała kogoś innego niż Rachel. Wczoraj gdzieś w
tv mignął mi jakiś film z nią. Ta sama fryzura, krótka sukienka i rola, co
zwykle. Dość. Mam nadzieję, że "Cake" będzie git. Nie lubię tej
Twojej ulubienicy - Anny K. Czasem tak mam, że ktoś mnie denerwuje ot tak. Np.
Cameron Diaz, Johny Depp czy Keanu Reeves. No i Anna też trzyma sztamę z tą
grupką. A fe! I ten jej uśmiech. Nie. Nie jestem na tak. Wolę dojrzalsze panie, co to już z niejednym reżyserem wódkę piły i z niejednego pieca chleb jadły. Taka Susan Sarandon tudzież Sigourney Weaver. Klasa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz